Stres nie jest jedynie emocją – to pełny biologiczny i psychologiczny proces, który rezonuje w całym organizmie. W nurcie terapii poznawczo-behawioralnej (CBT) oraz terapii schematu podkreśla się, że reakcja ciała zależy przede wszystkim od tego, jak interpretujemy sytuacje, doświadczenia i własne emocje.
Spis treści
ToggleJak powstaje stres?
Układ nerwowy działa według pewnych wzorców, powstałych zarówno na skutek biologii, jak i historii życia. Dlatego stres oddziałuje na serce, jelita, mięśnie czy układ odpornościowy – a objawy te potrafią być tak silne, że wywołują wrażenie choroby fizycznej.
Kiedy mózg ocenia, że coś jest dla nas zagrożeniem, aktywuje się ciało migdałowate, które uruchamia reakcję „walcz albo uciekaj”. Organizm wydziela adrenalinę i kortyzol, zwiększa przepływ krwi do mięśni i przyspiesza oddech. W ciągu sekund serce zaczyna bić szybciej, a procesy trawienne – spowalniać. Jest to mechanizm doskonale znany z perspektywy ewolucyjnej, jednak w nowoczesnym życiu uruchamia się nie tylko w sytuacjach realnego zagrożenia, lecz także wtedy, gdy doświadczamy presji w pracy, obawiamy się oceny, boimy się odrzucenia czy próbujemy sprostać nierealistycznym standardom. W terapii schematu mówi się, że to „dziecięce tryby” – szczególnie te związane z lękiem, wstydem czy poczuciem bezradności – interpretują codzienne sytuacje jako alarmowe, pobudzając ciało szybciej, niż zdążymy świadomie zareagować.
CBT zwraca uwagę na inny element: sposób, w jaki interpretujemy doznania somatyczne. Przyspieszone bicie serca samo w sobie nie jest groźne, ale gdy pojawia się myśl „to na pewno zawał”, pojawia się dodatkowy lęk, który intensyfikuje objawy. Powstaje błędne koło, w którym ciało wzmacnia emocje, a emocje – ciało. Terapia schematu dodaje do tego kontekst historii życia: jeśli ktoś dorastał w środowisku pełnym nieprzewidywalności, krytyki lub poczucia zagrożenia, jego system alarmowy reaguje szybciej i silniej, nawet jeśli obecna sytuacja jest obiektywnie bezpieczna.
Najczęstsze objawy somatyczne
Objawy stresu bardzo często umiejscawiają się w sercu, żołądku i jelitach. Serce reaguje gwałtownym przyspieszeniem, kołataniem, uczuciem ucisku lub niepokoju w klatce piersiowej. Dla wielu osób są to najbardziej przerażające sygnały – wrażenie, że organizm „wymknął się spod kontroli” potrafi prowadzić do ataków paniki. W praktyce klinicznej nierzadko zdarza się, że pacjenci trafiają na SOR przekonani, że mają zawał, a tymczasem ich serce funkcjonuje prawidłowo, a źródłem problemu jest intensywna aktywacja układu współczulnego.
Drugim obszarem szczególnie wrażliwym na stres są jelita. Układ trawienny posiada własną sieć neuronalną, nazywaną „drugim mózgiem”. Jelita reagują na hormony stresu niemal tak samo błyskawicznie jak serce. W wyniku aktywacji osi HPA zaczynają kurczyć się zbyt intensywnie lub wręcz przeciwnie – spowalniać. Może to prowadzić do bólu brzucha, nudności, biegunek lub zaparć. Zespół jelita drażliwego (IBS) jest jedną z najczęściej obserwowanych jednostek chorobowych, w których stres odgrywa kluczową rolę, nasilając objawy bez wyraźnych zmian organicznych. To dlatego pacjenci często słyszą, że „badania są w porządku, ale objawy pozostają”. Nie oznacza to, że objawy są wymyślone, są one realne, lecz ich źródło leży w neurobiologii stresu.
Stres odciska swoje piętno także na mięśniach. Utrzymujące się napięcie karku, barków czy szczęki często staje się tak długotrwałe, że prowadzi do przewlekłego bólu, zmian w postawie, a nawet migren. Osoby żyjące w permanentnym napięciu – typowe np. dla schematu wysokich standardów mogą mieć trudność w rozpoznaniu, że ich ciało od dawna „trzyma” napięcie, bo ich normą stał się stan podwyższonego pobudzenia.
Nie można zapominać o śnie, jego zaburzenia to jeden z najwcześniejszych sygnałów przeciążenia układu nerwowego. Podwyższony kortyzol utrudnia zasypianie, a nocne wybudzenia stają się odpowiedzią na utrwalone napięcie psychiczne. Osoba może czuć się rano zmęczona, ale nie wiązać tego ze stresem, tylko z niejasnym „przemęczeniem”.
Jak interpretować sygnały ciała?
W terapii poznawczo-behawioralnej mówi się, że objawy somatyczne są informacją o tym, że system emocjonalny znajduje się pod presją. To nie ciało jest problemem, lecz sposób interpretacji sygnałów, które przekazuje.
Katastroficzne myśli – takie jak przekonanie, że przyspieszone tętno oznacza zawał, a skurcze jelit groźną chorobę – zwiększają napięcie, ponieważ mózg odczytuje je jako potwierdzenie zagrożenia. W ten sposób powstaje spirala, w której lęk napędza ciało, a ciało napędza lęk.
W terapii schematu dużą rolę odgrywa brak kontaktu z emocjami. Niektóre osoby nie potrafią nazwać swoich uczuć – nie wiedzą, że czują lęk, złość czy wstyd. Ciało staje się wówczas jedynym nośnikiem sygnałów o przeciążeniu. Jeśli ktoś przez lata funkcjonował według przekonania, że „emocji się nie okazuje”, „trzeba być silnym” lub „radzić sobie sam”, to odczytywanie sygnałów ciała staje się bardziej naturalne niż rozpoznawanie emocji. Napięcie w brzuchu wydaje się wtedy łatwiejsze do zaakceptowania niż myśl: „czuję strach”.
Kolejnym mechanizmem jest nadmierne monitorowanie ciała. Osoba zaczyna obserwować każdy uderzenie serca, każdy skurcz jelit, każdy objaw, który wcześniej był niezauważalny. Im bardziej skupia się na doznaniach fizycznych, tym więcej ich dostrzega – a to potęguje niepokój. Ten proces jest dobrze opisany w CBT jako „błędne koło objawów somatycznych”.
W terapii schematu takie skupienie bywa połączone z aktywacją schematu „podatności na zagrożenie”, czyli przekonania, że ciało jest kruche i podatne na nagłe choroby.
Jak to przekłada się na problemy zdrowotne?
Chociaż wiele z tych reakcji jest fizjologicznie normalnych, przewlekłe pobudzenie układu stresu może prowadzić do realnych konsekwencji.
Układ sercowo-naczyniowy narażony na ciągłe podwyższenie ciśnienia i tętna zwiększa ryzyko nadciśnienia czy chorób serca.
Jelita, nieustannie reagujące na stres, rozwijają zaburzenia motoryki i nadwrażliwość bólową.
Układ odpornościowy w stresie działa mniej skutecznie – trudniej zwalcza infekcje, wolniej regeneruje tkanki, a długotrwały stres sprzyja stanom zapalnym.
W psychosomatyce nie chodzi o podkreślenie, że objawy „są w głowie”, ale o zrozumienie, że ciało i psychika tworzą jeden, nierozerwalny system. Ignorowanie emocji lub błędne interpretowanie sygnałów prowadzi do przeciążenia organizmu i realnych problemów zdrowotnych.
Dlaczego objawy skłaniają nas do wizyty u specjalisty, a nie nasze emocje?
Wiele osób odwiedza lekarzy – kardiologów, gastrologów, neurologów zanim trafi do psychoterapeuty. Dzieje się tak, ponieważ ból jest społecznie akceptowalnym sposobem komunikowania cierpienia. Łatwiej powiedzieć „boli mnie brzuch” niż „czuję lęk”.
Emocje przez lata były w kulturze polskiej traktowane jako coś, co należy tłumić, ignorować lub uważać za oznakę słabości. Tymczasem ciało, które boli, jest odbierane jako sygnał realnego problemu, którego nie można zlekceważyć.
W terapii schematu mówi się o unikaniu emocji jako mechanizmie obronnym. Człowiek unika tego, co trudne, bo brakuje mu narzędzi, by to unieść. Dlatego objawy somatyczne mogą być jedyną drogą, jaką organizm ma, by powiedzieć: „jestem przeciążony”.
Proste metody redukcji stresu
Ponieważ stres oddziałuje zarówno na ciało, jak i emocje, skuteczne strategie redukcji obejmują oba obszary. Jedną z najprostszych technik jest regulacja oddechu. Wydłużony wydech działa jak sygnał bezpieczeństwa dla układu nerwowego, uspokajając rytm serca i obniżając napięcie.
Uważność pomaga zmniejszyć nadmierne monitorowanie ciała, ponieważ kieruje uwagę na „tu i teraz”, a nie na interpretacje. Uczy bardziej neutralnego obserwowania doznań, bez automatycznego wchodzenia w katastroficzne wnioski.
Praca z myślami, charakterystyczna dla CBT, polega na rozpoznawaniu automatycznych interpretacji i zastępowaniu ich myślami bardziej realistycznymi. Kiedy osoba nauczy się zauważać, że „kołatanie serca nie musi oznaczać zawału”, objawy przestają nakręcać spiralę lęku.
Terapia schematu dodaje jeszcze jeden ważny element: pracę z wewnętrznymi trybami. Zamiast uciekać od emocji, uczymy się je nazywać i koić, tak jak dorosły opiekuje się dzieckiem. Ten proces stopniowo zmniejsza intensywność reakcji somatycznych.
Ruch fizyczny jest równie ważny, ponieważ działa jak naturalny regulator poziomu kortyzolu. Regularna aktywność uspokaja układ nerwowy i poprawia pracę jelit, serca i mięśni.

